Usłyszałem dzisiaj o pewnym syndromie, który nazwano S.O.S. Jest to anglojęzyczny skrót, który oznacza Shiny Object Syndrom, w wolnym tłumaczeniu Syndrom Błyszczącego Obiektu. Odnosi się on do pewnego naturalnego odruchu człowieka – nasza uwaga podąża za elementami nowymi, ciekawymi i błyszczącymi.
Jak możesz tę informację wykorzystać do poprawy osobistej efektywności?
Po pierwsze musisz uświadomić sobie, że każdy projekt np. napisanie oferty ma dla naszego mózgu różne poziomy atrakcyjności. Krzywa ekscytacji projektem wygląda mniej więcej jak odwrócona elipsa. Gdy podejmujemy zadanie, poznajemy temat jesteśmy podekscytowani efektem świeżości. W środku zaczyna się najtrudniejsza część – musisz usiąść na tyłku i pracować. Pisać, klepać w klawiaturę, wiercić się na fotelu i zastanawiać się skąd biorą się fałdy na brzuchu.
Zgadzam się – zabieranie się za nowe projekty może stanowić poważny problem. A gdy przychodzi ten nudny moment, to taki nowy projekt jest świetną alternatywą. I do tego mamy wymówkę, że robimy coś “produktywnego”, bo przecież nie siedzimy na facebooku, tylko pracujemy nad “nowym, przełomowym projektem”.
Osobiście radzę sobie z tym poprzez zapisywanie nowych pomysłów na kartce i potem w “zeszycie pomysłów”, oraz ciągłym kontrolowaniem postępów.