W email marketingu jest kilka kluczowych etapów działania. Niestety w każdym kolejnym etapie jakaś grupa odpada.
1. Pierwsza grupa Ci, którzy mają chęć posiadania listy adresowej, niestety jakiś antymotywator w ich umyśle skutecznie blokuje ich działania.
2. Druga grupa to te osoby, które założyły już swoją listę. Tzn. posiadają na blogu okienko do zapisywania się na biuletyn, ezine czy w celu odebrania darmowego ebooka. Niestety część tych osób nie używa respondera, czy autorespondera. Jednym z powodów jest strach – co powiedzą klienci gdy wyślę im mailing? Niestety strach ten powoduje, że Twoja działalność w internecie to hobby do którego dokładasz. Jeżeli tak ma być to rozumiem, myślę jednak, że Twoim celem jest zarabianie w sieci.
3. Trzecia grupa to te osoby, które mają listę, piszą z nią i przy okazji zarabiają na tym pieniądze.
Najciekawsze jest to, że w tej trzeciej grupie znajduje się bardzo mało osób. Chcę teraz zachęcić Cię do tego, żeby przejść z punktu dwa, albo jeden do punktu 3.
O czym pisać w mailingach, jeżeli nie mam produktu?
Porada # 1 Pisz! Utrzymuj kontakt ze swoimi czytelnikami. Jeżeli nie będziesz pisał, pomyślą, że już się “tym” nie zajmujesz. To może wpłynąć na Twój wizerunek w internecie. Opowiem Cie dwie historie, które przekonają Cię że warto pisać ze swoją listą. Nie, wróć, warto pisać z jedną osobą i tą samą informację wysyłać do 100, 200, 1000 albo 10 000 osób:
Historia 1 w pewnej regionalnej gazecie właściciel zakładu wulkanizacyjnego umieszczał przez wiele miesięcy jedną, małą reklamę. Pewnego miesiąca zrezygnował, gdyż pomyślał, że nie jest ona skuteczna. Po tym, jak reklama się nie ukazała, przyjechało do niego kilku klientów mówiąc: kurcze, myślałem, że zwinąłeś interes. Dlaczego? – zapytał właściciel. Bo nie ma Twojej reklamy w gazecie.
Historia 2 mój kolega z podstawówki zaczepia mnie w sklepie przy kasie i pyta się Co z tą Twoją perswazją? Odpowiadam, że wszystko w porządku, a o co chodzi? No bo już nie wysyłasz do mnie porad. Po prostu skończyła się kolejka w autoresponderze i mój znajomy odebrał to jako koniec mojej działalności. Powiem Ci otwarcie – przeraziłem się.
Wiesz, najciekawsze jest to, że dla wielu osób nie istnieje Twój blog czy strona. Niektórym wystarczą same mailingi z autorespondera, albo wpisy na facebooku. Wiem, że trudno to zrozumieć, ale tak jest.
Porada # 2 Zacznij od “dzisiaj…”. To bardzo dobry początek maila. Miałeś dzisiaj jakieś przeżycie związane ze swoim biznesem? Napisz o tym i wyślij do wszystkich. Fantastycznie jeżeli będzie to porada rozwiązująca także problem Twoich czytelników.
Porada # 3 Poinformuj o wpisie na blogu. To może być krótki mailing. Kilka słów wprowadzenia i link na zasadzie:
Zobacz wpis >>
Przeczytaj całość >>
Możesz także zacytować samego siebie i podlinkować do dalszej części wpisu.
Porada # 4 Tips & Tricks. Jeżeli nie masz pomysłu na długie wpisy wykorzystaj proste i krótkie porady. Ludzie uwielbiają konkrety. Jeżeli nie wiesz gdzie znaleźć podpowiedzi, możesz zastosować turbo strategię, która polega na tym, żeby po pierwsze robić notatki z danego źródła i zmieniać formy wiedzy, którą poznajesz.
Dobra – po Polsku. Jeżeli oglądasz filmik na YouTube w stylu 7 pomysłów na bloga, to stwórz serie maili 9 pomysłów na bloga. Czyli 2 pomysły muszą pochodzić od Ciebie. Jeżeli znalazłeś artykuł 12 pomysłów na bloga, nagraj 7 filmików i wyślij 7 maili z linkami do YouTube. Dlaczego 7? Żeby nie korciło Cię przepisać wszystkiego kropka w kropkę.
Porada # 5 Pomyliłeś się? To świetnie! Ostatnio przydarzyło mi się pomylić w mailingu (wysłałem do ponad 2000 osób informację Witaj Mirku) Byłem mocno zdziwiony. Nie dlatego, że się pomyliłem, ale dlatego, że będę mógł wysłać kolejny email z przeprosinami. Powiedzmy to otwarcie – wysyłanie błędów a potem przepraszanie to jedna z technik email marketingu.
Dzięki za świetny artykuł. O czym pisać i co pisać to rzeczywiście problem. Mam tzw. serię porad i co dalej. Co pisać dalej jak się wyczerpie tą listę porad? Mam niestety problem nr.2.
Jeszcze jedna ważna rzecz – trzeba wykasować sobie skojarzenie bloga z pamiętnikiem i unikać snucia pustych rozważań, opinii, przemyśleń a zadać sobie pytanie co konkretnie skorzysta czytelnik z tego tekstu.
Muszę z przykrością się przyznać, że należę do drugiej z wymienonych grup.
Posiadam listę, ale ciągle mam jakieś opory przed wysłaniem mailinga. I to jest ten właśnie wymieniony powód – co powiedzą (pomyślą) adresaci.
Wiem też, że część z tych osób, które negatywnie zareagują na maila, może wypisać się z mojej listy, ale to są takie osoby, które i tak nic nigdy u mnie by nie kupiły, bo zapisały się na listę tylko po to, aby otrzymać to, co oferowałem w zamian za zapisanie się na listę.
Nie wysyłając nic do listy nic nie zarabiam.
Nie ma więc chyba znaczenia, co powiedzą i jak zareagują na mój list, a jednak jest jakieś prawdopodobieństwo, że jakaś ilość osób zareaguję w oczekiwany przeze mnie sposób.
Co mi pozostaje?
Pisanie i wysyłanie.
Pozdrawiam i dziękuję za uświadomienie rzeczy oczywistych.
Bardzo fajne porady. W pkt. 5 wspominasz o patencie wysyłania maili z błędami i przepraszania w kolejnym mailu. Ciekawa metoda ale mocno eksploatowana. W mojej “spamowej” skrzynce przeznaczonej do różnorakich subskrypcji mam tego pełno. W wielu przypadkach po prostu wypisuję się i tyle. O ile potrafię zrozumieć zwykłą pomyłkę (zdarza się, pomimo sprawdzania czy wszystko jest O.K.), to jestem przeciw takim niskim zagrywkom i jeśli ktoś moim zdaniem przegina to zwykle robię “unsubscribe” 😉
No strach to duża przyczyna braku zdecydowania się na email marketing, bo co się stanie jak mnie zgłoszą do odpowiednich władz. Dlatego trzeba się trzymać ważnych zasad w tworzeniu kampanii mailingowej.